Author: | Ryszard Krupiński | ISBN: | 9788379000739 |
Publisher: | Wydawnictwo Psychoskok | Publication: | June 13, 2013 |
Imprint: | Language: | Polish |
Author: | Ryszard Krupiński |
ISBN: | 9788379000739 |
Publisher: | Wydawnictwo Psychoskok |
Publication: | June 13, 2013 |
Imprint: | |
Language: | Polish |
Autor proponuje przegląd kluczowych zagadnień i zjawisk codziennie nam towarzyszących, które wymagają od nas jakiejś odpowiedzi lub reakcji. Rozważania i medytacje mają charakter spekulatywny i stanowią propozycję oraz zaproszenie do dyskusji.
Bezsens i beznadziejność (fragment)
I znowu kolejny parszywy dzień. Jak zwykle dopadną mnie nieszczęścia i cierpienia, które z pasją psa myśliwskiego tylko czyhają, aż otworzę oczy, zaraz po przebudzeniu się. Jeszcze zanim wygramolę się z łóżka, zostanę okrutnie stłamszony echem dnia wczorajszego, z jego pustym brzmieniem. Każdy kolejny dzień wnosi więc tę samą nutę żałości i spotęgowanej rezygnacji z uczestnictwa w ceremonii. Usłyszę te same oszczerstwa, pretensje, awanturnicze zgrzyty szczęk moich rozmówców, a może nawet cierpiętniczą odę do śmierci w wykonaniu własnym. Będę patrzył na puste garnki, niezapłacone rachunki, pełne roszczeń lub wyrafinowanej odmowy pisma urzędowe albo długo już nie sprzątany bałagan i brud. Płuca zaczną wciągać jeszcze gęściej skamieniałe powietrze, tlen z którego od dawna nie dociera już do komórek duszy. Jedyną energią jaka mnie jeszcze zasila to instynkt przetrwania, lecz nawet ten wątły prąd mam czasem ochotę odłączyć. Moje życie przypomina wysypisko śmieci, wszędzie stosy śmierdzącej zgnilizny, szczury, odór rozkładającej się biomasy, zdezelowane części starego sprzętu, podarte i poplamione łachmany. Codzienne sprawy i obowiązki wykonuję machinalnie, beznamiętnie i z przymusu, bo mimo wszystko pozwalają utrzymać jako taki scenariusz i nie popaść w totalne zapomnienie lub ostracyzm. Twarze znajomych ludzi, których spotykam, z niektórymi nawet rozmawiam, pulsują podobnym smutkiem i przygnębieniem. A te radosne, wesołe, uśmiechnięte są mi obce, jakby z innej rzeczywistości. Nawet więcej, mam wrażenie, że śmieją się ze mnie lub próbują ironizować, zamiast mi współczuć i otoczyć pomocą.
Zazdrość (fragment)
Na motywie tym oparto scenariusze setek filmów, fabuły tysięcy powieści lub sztuk teatralnych, a przede wszystkim niezliczoną ilość związków małżeńskich i relacji partnerskich. Zazdrość praktycznie zawsze zawiera uczuciową pikanterię i obiecuje burzliwą oraz widowiskową, czasem wręcz spektakularną scenerię. Najpierw kochają się miłością namiętną i wszechobecną w każdym zakamarku ich wspólnego ciała. Są dla siebie kwiatem słonecznika i promieniem pełnego letniego słońca. Bezkrytyczna fascynacja powoli mija, podobnie jak bezinteresowność młodego księdza. Dostrzegają, że pomimo bycia stworzonymi tylko dla siebie, wokół znajdują się też inne kobiety i mężczyźni, może konkurenci, a może tylko obserwatorzy i poszukiwacze przygód. Wkrada się zwątpienie w swoją męską / kobiecą unikalność i bezkonkurencyjną dotąd atrakcyjność. Tęcza doskonałości zaczyna gubić swoje witalne kolory, a w ich miejscu rozprzestrzenia się szarzyzna. Już nie są tymi, kim byli dla siebie, przynajmniej nie oboje. W wyobraźni tworzy się fikcyjna rzeczywistość, a podejrzliwość nasuwa emocjonujące przypuszczenia i znaki zapytania – za bardzo uśmiecha się do obcych, za szeroko się rozgląda, za długo przebywa w pracy, nie zwraca już na mnie tej samej dawnej uwagi, co robi gdy ..., z kim się ostatnio przyjaźni, czy jeszcze mnie kocha, ... a może zdradza, ale z kim ...?
Autor proponuje przegląd kluczowych zagadnień i zjawisk codziennie nam towarzyszących, które wymagają od nas jakiejś odpowiedzi lub reakcji. Rozważania i medytacje mają charakter spekulatywny i stanowią propozycję oraz zaproszenie do dyskusji.
Bezsens i beznadziejność (fragment)
I znowu kolejny parszywy dzień. Jak zwykle dopadną mnie nieszczęścia i cierpienia, które z pasją psa myśliwskiego tylko czyhają, aż otworzę oczy, zaraz po przebudzeniu się. Jeszcze zanim wygramolę się z łóżka, zostanę okrutnie stłamszony echem dnia wczorajszego, z jego pustym brzmieniem. Każdy kolejny dzień wnosi więc tę samą nutę żałości i spotęgowanej rezygnacji z uczestnictwa w ceremonii. Usłyszę te same oszczerstwa, pretensje, awanturnicze zgrzyty szczęk moich rozmówców, a może nawet cierpiętniczą odę do śmierci w wykonaniu własnym. Będę patrzył na puste garnki, niezapłacone rachunki, pełne roszczeń lub wyrafinowanej odmowy pisma urzędowe albo długo już nie sprzątany bałagan i brud. Płuca zaczną wciągać jeszcze gęściej skamieniałe powietrze, tlen z którego od dawna nie dociera już do komórek duszy. Jedyną energią jaka mnie jeszcze zasila to instynkt przetrwania, lecz nawet ten wątły prąd mam czasem ochotę odłączyć. Moje życie przypomina wysypisko śmieci, wszędzie stosy śmierdzącej zgnilizny, szczury, odór rozkładającej się biomasy, zdezelowane części starego sprzętu, podarte i poplamione łachmany. Codzienne sprawy i obowiązki wykonuję machinalnie, beznamiętnie i z przymusu, bo mimo wszystko pozwalają utrzymać jako taki scenariusz i nie popaść w totalne zapomnienie lub ostracyzm. Twarze znajomych ludzi, których spotykam, z niektórymi nawet rozmawiam, pulsują podobnym smutkiem i przygnębieniem. A te radosne, wesołe, uśmiechnięte są mi obce, jakby z innej rzeczywistości. Nawet więcej, mam wrażenie, że śmieją się ze mnie lub próbują ironizować, zamiast mi współczuć i otoczyć pomocą.
Zazdrość (fragment)
Na motywie tym oparto scenariusze setek filmów, fabuły tysięcy powieści lub sztuk teatralnych, a przede wszystkim niezliczoną ilość związków małżeńskich i relacji partnerskich. Zazdrość praktycznie zawsze zawiera uczuciową pikanterię i obiecuje burzliwą oraz widowiskową, czasem wręcz spektakularną scenerię. Najpierw kochają się miłością namiętną i wszechobecną w każdym zakamarku ich wspólnego ciała. Są dla siebie kwiatem słonecznika i promieniem pełnego letniego słońca. Bezkrytyczna fascynacja powoli mija, podobnie jak bezinteresowność młodego księdza. Dostrzegają, że pomimo bycia stworzonymi tylko dla siebie, wokół znajdują się też inne kobiety i mężczyźni, może konkurenci, a może tylko obserwatorzy i poszukiwacze przygód. Wkrada się zwątpienie w swoją męską / kobiecą unikalność i bezkonkurencyjną dotąd atrakcyjność. Tęcza doskonałości zaczyna gubić swoje witalne kolory, a w ich miejscu rozprzestrzenia się szarzyzna. Już nie są tymi, kim byli dla siebie, przynajmniej nie oboje. W wyobraźni tworzy się fikcyjna rzeczywistość, a podejrzliwość nasuwa emocjonujące przypuszczenia i znaki zapytania – za bardzo uśmiecha się do obcych, za szeroko się rozgląda, za długo przebywa w pracy, nie zwraca już na mnie tej samej dawnej uwagi, co robi gdy ..., z kim się ostatnio przyjaźni, czy jeszcze mnie kocha, ... a może zdradza, ale z kim ...?